Prolog

Po niezbyt udanych wakacjach, którym wciąż towarzyszyły wspomnienia z końcówki piątego roku w Hogwarcie, troje najlepszych przyjaciół zatrzymało się na dworcu w Londynie między dziewiątym a dziesiątym peronem. Żadne z nich nie otrząsnęło się jeszcze po wydarzeniach w Ministerstwie Magii, kiedy to stoczono walkę ze śmierciożercami. Większości udało się ujść z życiem, jednak zawsze znajdował się ktoś, kto musiał się poświęcić. Tym razem był to Alastor Moody, wierny i oddany członek Zakonu Feniksa. Swoim ciałem zasłonił Syriusza Blacka, na którego tak naprawdę przygotowany został atak. Moody uratował jedyną rodzinę, jaka pozostała Harry'emu, dlatego jego wdzięczność nie znała granic.
Hermiona mruknęła do siebie pod nosem tak cicho, że ani Potter, ani Weasley nie zdołali nic z tego zrozumieć. Przechodząc przez magiczne przejście, w mgnieniu oka znaleźli się na peronie numer dziewięć i trzy czwarte, gdzie czekał już na nich ekspres w stronę Hogwartu. Nagle, zupełnie niespodziewanie, do ich uszu dobiegły przerażone krzyki uczniów oraz ich rodziców. Zrobiło się ogromne zamieszanie, panika ogarnęła każdego z osobna. Harry spojrzał przez ramię i nie mogąc dłużej czekać, krzyknął z całych sił:
– UWAGA!
Ni stąd ni zowąd pojawiło się kilku śmierciożerców, celujących różdżczkami we wszystko i wszystkich, co tylko stanęło im na drodze. Nikt nie miał wątpliwości, że chcieli dokończyć to, co zaczęli niespełna dwa miesiące temu. Podejmując zrozpaczone kroki zamierzali dopaść Harry'ego, oddając go w ręce samego Czarnego Pana.. Byli zdesperowani, bowiem w innym wypadku nie odważyliby się zaatakować właśnie w takim miejscu. Potter nie miał jednak czasu na rozmyślanie o tym, w jaki sposób i z jakiego powodu zakapturzone postacie znalazły się na peronie, musiał działać szybko, bo w przeciwnym razie ktoś z uczniów mógłby ucierpieć.
Po drugiej stronie stacji Hermiona toczyła zaciętą walkę z jednym ze śmierciożerców, któremu niespodziewanie strąciła zakrywającą twarz maskę. Wysoki mężczyzna w długich blond włosach odwrócił się powoli w jej stronę, a jego usta przybrały kształt krzywego uśmiechu. Ron rzucił Harry'emu z oddali znaczące spojrzenie i oboje od razu rzucili się w stronę brunetki, by ratować jej życie. Lucjusz Malfoy obdarzył Hermionę lodowatym spojrzeniem, wycelował różdżką prosto w ciało dziewczyny, po czym syknął:
– Avada keda...
– Drętwota! – krzyknął ktoś zza pleców śmierciożercy, a gdy ten upadł na ziemię, wyłoniła się twarz Dracona Malfoya.
Malował się na niej jednocześnie strach, rozgoryczenie i niepewność, lecz z drugiej strony można było dostrzec również niewielką rysę satysfakcji. Hermiona wciąż ciężko dyszała, przypatrując się zaistniałej sytuacji. Nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć i dlaczego Draco stanął akurat w jej obronie. Przeniosła wzrok z powrotem na blondyna, który z kolei niewzruszony wpatrywał się w ciało ojca.
– Do pociągu, Granger – wycedził przez zęby, podchodząc do dziewczyny. Znów dało się czuć bijący od niego chłód. – Szybko! – zawołał głośniej, udając się w tę samą stronę.
Wszedłszy do pociągu, pognał natychmiast do przedziału Ślizgonów, nie dając Hermionie szansy na dojście do słowa czy podziękowanie. Brunetka biła się z własnymi myślami i nie potrafiła znieść tego, że chcąc nie chcąc, zawdzięczała życie komuś takiemu jak Malfoy.

~*~




Od autorki: Jakoś tak zachciało mi się wstawić ten prolog dzisiaj, teraz. Moje kolejne podejście do Dramione, ale przemyślałam sobie wszystko i zapewniam, że je skończę. Może niektórym początek wyda się znajomy, bo bazuję na starym pomyśle. Rozdziały będą się pojawiały regularnie, kiedy skończę BARWY MIŁOŚCI, więc w sumie już niebawem. Wtedy pewnie powiadomię Was o tym blogu. Do napisania gdzieś we wrześniu x

Uwaga! Mogą się pojawić takie pytania, więc od razu wolę je uprzedzić. Jak możecie zauważyć, wiek bohaterów nie zgadza się z czasem fabuły, jaka jest w książkach Rowling. Po prostu nie chciałam, by mieli po szesnaście lat, dlatego uznajmy wszyscy, że naukę w Hogwarcie rozpoczęli po prostu później, w wieku trzynastu lat. I teraz wszystko nam się zgadza.  


10 komentarzy:

  1. Cudowna niespodzianka <3 Od wieków nie czytałam żadnego opowiadania Potterowskiego, a jak tylko się okazało, że Ty będziesz coś publikowała, na dodatek w tematyce Dramione, to już nie potrzebowałam większej zachęty :D Prolog tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że to będzie kolejna świetna historia Twojego autorstwa.
    Jak już Ci wspominałam, uwielbiam fakt, że umiejscowiłaś akcję właśnie w takim czasie. Szósty rok jest ciekawy pod tym względem, że bohaterowie nie dość, że muszą się zmagać z zagrożeniem ze strony Voldemorta, to jeszcze zaczynają rządzić nimi hormony, co zawsze jest interesujące, nawet pomimo niepokojących czasów w czarodziejskim świecie :) Chociaż będzie mi brakowało Moody'ego (w serii książek zginął tak czy siak, to prawda, ale to co innego), to jestem przeszczęśliwa, że postanowiłaś utrzymać Syriusza przy życiu. Rowling uśmierciła wiele cudownych postaci, w tym właśnie Blacka, z czym nie pogodziłam się do dnia dzisiejszego. Mam nadzieję, że Syriusz czasem się pojawi w Twoich rozdziałach, mam do niego ogromny sentyment :D
    Kto by pomyślał, że śmierciożercy zdecydują się zaatakować w biały dzień, na zatłoczonym peronie ;o To świadczy tylko o tym, że Czarny Pan jest bezwzględny i nie cofnie się przed niczym, żeby dopiąć swego. Jak się nad tym zastanowić, to całkiem sprytne posunięcie: Harry w życiu się nie spodziewał, że nie będzie mógł spokojnie wsiąść do pociągu, nawet on nie podejrzewał swojego największego wroga o coś takiego. Mam nadzieję, że podczas tej walki nikt nie ucierpiał! Naprawdę niewiele brakowało, a właśnie to stałoby się z Hermioną. Pieprzony Lucjusz Malfoy! Nigdy dupka nie lubiłam, zawsze działał mi na nerwy. To właśnie on jest odpowiedzialny za to, jak zachowuje się Draco w stosunku do innych. Oczywiście, że nie miał żadnych skrupułów, by zabić Hermionę, ależ skąd ;/ Niespodziewany zwrot akcji, który nastąpił, powalił mnie na kolana. Wiadomo, że to Dramione, jednak nigdy by mi do głowy nie przyszło, że młody Malfoy w obronie "szlamy" odważy się zaatakować własnego ojca. Oj, ludzie potrafią zaskakiwać :D
    Świetny początek, nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na pierwszy rozdział, co też będę robić z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde no.. Jestem w lekkim szoku jeśli mam być szczera. Po pierwsze dlatego, że przeczytałam ten prolog od razu, kiedy się dowiedziałam, że takowy istnieje, a umówmy się- ostatnio szybkie czytanie i komentowanie na blogach nie idzie mi zbyt dobrze. Cóż.. Może to dobry krok w stronę tego, aby to zmienić, byłoby fajnie. W każdym razie jestem też w szoku, dlatego że kompletnie nie spodziewałam się, że zaczniesz pisać Dramione. Właśnie od potterowskich opowiadań zaczęłam swoją przygodę z blogami, więc mam do nich szczególną słabość, zwłaszcza jeśli chodzi o Dramione, bez którego swojego czasu nie potrafiłam normalnie funkcjonować. <3
    Kiedyś byłam zdania, że w Dramione dosłownie wszystko zostało napisane, że nikt nie wpadnie na nic obiecująco nowego, aż do momentu, kiedy sama wpadłam na pomysł, którego nigdzie wcześniej nie widziałam (ach, ta moja skromność). Zaraz potem zaczęłam grzebać wśród teraźniejszych opowiadań o tej tematyce i z tego co zdołałam zaobserwować, ona wciąż się rozwija i ma się całkiem dobrze. Jestem na sto procent pewna, że Twoje opowiadanie będzie czymś fenomenalnym, bo po prostu masz dryg do pisania i przychodzi Ci to z cholerną łatwością. Już po samym prologu widać, że zajebista z Ciebie autorka i tyle. XD
    Jestem ciekawa, kurde jestem tak strasznie ciekawa co dla Nas przygotowałaś. :o Syriusz żyje? Hm, jestem pewna, że zmieniłaś ten fakt nie bez powodu i nie ukrywam, że ten powód chciałabym poznać jak najszybciej. :D Jestem przekonana, że ta zmiana ma wpływ na dalszą fabułę, dlatego jest to jeszcze bardziej nurtujące. Oczywiście nie narzekam, bo wszyscy kochamy Syriusz i to oczywiste, że cieszę się z jego "powrotu" do żywych. Miło będzie się czytało teksty, w których będzie się pojawiała jego postać.
    Śmierciożercy na peronie 9 i 3/4? Kurde to chyba jakaś gruba sprawa i akcja, bo wątpię, że ryzykowaliby tak wiele tylko po to, aby zaatakować kilku uczniaków. Szczerze mówiąc kompletnie nie byłam przygotowana na to co się wydarzyło. W sensie mam na myśli to, że śmierciożercą, który prawie uśmiercił Nam Hermionę jest Lucjusz, a rozbroił go nie kto inny, jak jego własny syn. Prawdę mówiąc bardziej bym się spodziewała, że to Draco będzie mierzył do Gryfonki, a tu proszę, uratował ją! Jestem w lekkim szoku, nie powiem, że nie. Jestem ciekawa co kierowało Malfoy'em (kurde.. ja tak bardzo kocham złych chłopaków), no ale podejrzewam, że na rozwiązanie tej sprawy będę musiała sobie jeszcze poczekać. ;c
    Na sam koniec dodam jeszcze tylko, że uwielbiam, kiedy akcja Dramione toczy się jeszcze w szkole, więc hm.. Jestem zadowolona podwójnie! :)
    No a teraz oczywiście pozdrawiam i z niecierpliwością wyczekuję pierwszego rozdziału i rozwinięcia akcji! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Dramione!!
    Sama nawet prowadzę bloga, ale jakoś nie mam weny coś tam umieścić. W sumie to nie mam weny stworzyć kilkuodcinkowego opowiadania i piszę tylko miniaturki. Ale nie o mnie tu chodzi :D Wróćmy do Twojego opowiadania :)
    Prolog mnie zaskoczył nie powiem, że nie. Ale chyba w dobrym znaczeniu. Jeszcze nie wiele się dzieje, ale już coś ;)
    Hermiona naprawdę zawdzięcza życie swojemu wrogowi, a może już nie wrogowi? No bo Draco musiał mieć dużą odwagę aby zaatakować swojego ojca i naprawdę dobry powód by to zrobić no i pewność, że nie zostanie dorwany przez 'przyjaciół' swojego jakże cudownego ojca. Może ma zapewnioną ochronę? Może wie co zrobił i równie dobrze wie, że nic mu nie grozi.
    Cholera za dużo tych może :D!
    Czekam na rozdział pierwszy :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie powiem, że wieść o tym, iż twój nowy twór jest typem opowiadania Dramione, ucieszyłam się. Nie lubię tego parringu, wydaje mi się chory. Hermiona i Draco... Niby miłość to miłość, przezwycięży wszystko, ale jeden plus jeden to dwa, nie trzy. Ale no cóż, to ty tak wybrałaś, więc będę opowiadanie czytała, między innymi dlatego, że jest tutaj mój ulubiony bohater z cyklu - Dracon. To on skradł moje serce od początku. :)

    Prolog jest dobrze napisany, aczkolwiek nie widzę tutaj dużej ilości szczegółów. Co mruknęła Hermiona? Skąd Harry w ogóle wiedział, aby krzyknąć "uwaga"? Masz narratora trzecioosobowego, możesz z nim zrobić co chcesz. Trochę zabrakło mi tutaj również samym uczuć, czy Hermiona bała się śmierci, gdy Lucjusz (<3) wymierzył w jej stronę różdżkę. Szczerze mówiąc, parę czytelniczek u mnie pod prologiem również wypisało mi te wskazówki.
    Ale u mnie to opowiadanie nie ff, a tutaj niestety mamy wzięte troszeczkę z Harrego, a jednak, gdyby ktoś go nie znał (chociaż nie wiem, jak ktoś taki może istnieć), może nie orientować się troszkę w sytuacji. Chociaż wtedy bardziej się zaciekawia :)

    Ogółem początek ciekawy. Cieszę się, że Hermiona nie umarła i aż mi się miło zrobiło, gdy Dracon ją uratował. Dzielny rycerz na białym rumaku, haha. <3 Zastanawiam się tylko, czy ojciec wiedział, że to on wymierzył w jego stronę zaklęcie. Patrząc z góry na zachowanie Lucjusza, może być z naszym bohaterem kiepsko.

    Tak króciutko i może trochę bezsensownie. Ściskam! :*
    PS. Ładnie proszę, wyłącz weryfikację obrazkową. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej kochana!
    Mimo faktu, że kompletnie nie kręci mnie Harry Potter, nie obejrzałam do końca żadnej części filmu i nie mogłam się przemóc przy czytaniu książki o nim, to i tak nie potrafiłam przejść obok tego bloga obojętnie, bo po prostu uwielbiam Twoje historie (nawet zaczęłam czytać „Barwy miłości”).
    Fakt faktem, mogę niewiele łapać. Z filmu wiem tylko (albo mi się zdaje, że wiem), że ten Dracon raczej nie jest pozytywną postacią i nie specjalnie żył w dobrych stosunkach z Harrym, Hermioną i Ronaldem, dlatego w pewnym sensie wydaje mi się, że połączenie Dracon&Hermiona to będzie coś fajnego. Już sam wstęp jest zaskakujący, że jej pomógł.
    Nie umiem komentować prologów, to chyba żadna nowość, musisz mi to wybaczyć.
    Na tym kończę. Czekam na rozdział pierwszy.

    http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
    miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra, to ja się wypowiem w mniej słodkim tonie.
    Kiedyś uwielbiałam Dramione i sama pisałam multum opowiadań o tym pairingu. Z czasem zrozumiałam, że trzeba mieć dla nich koncepcję i naprawdę wczuć się w te postaci. Nie podoba mi się to, co stworzyłaś i nie mówię tu o Twoim stylu, a o pomyśle. Jeśli czytałaś Harry'ego Pottera wiesz, że Voldemort działał przemyślanie (przynajmniej do pewnego momentu), dlatego wysłanie kilku Śmierciożerców na peron 9 i 3/4 jest zwyczajnie idiotyczne i nie w jego interesie.
    Ponadto, wybrałaś bardzo zły moment na przemianę Malfoya - nie miał motywu, żeby uratować Hermionę. Co więcej sądzę, że pozwoliłby na jej zamordowanie. Czemu? Ano dlatego, że był to okres, kiedy jego przekonania pokrywały się niemalże w każdym calu z tymi jego Ojca i Czarnego Pana. Draco przeszedł jako taką przemianę dopiero po szóstym roku nauki w Hogwarcie i jest to całkowicie zrozumiałe. U Ciebie, niestety, został powielony tak żałosny schemat jak w każdym kiepskim ff. Na siłę wpychasz ich na siebie.
    Na koniec to co powaliło mnie totalnie na łopatki: po walce po prostu wskoczyli do pociągu. Serio? Nie czujesz jak absurdalnie to brzmi?
    Na temat zmiany wieku bohaterów nawet się nie wypowiem...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej !
    WOW !
    Prolog genialny, super emocje, pomysł i charakter bloga !
    Pozdrawiam
    Layls
    dramione-teatr-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczywiście, że pamiętam ten prolog. Nawet bardzo dobrze. Pamiętam, jak ubolewałam nad tym, że nie dokończyłaś tej historii, dlatego teraz mam nadzieję, że nie podarujesz mi kolejnej dawki bólu, kochana i dokończysz "Sidła pożądania" ;).
    Nie wiem co mogę napisać o prologu poza tym, że mi się podoba i jestem ciekawa, dlaczego Draco obronił Hermionę przed własnym ojcem. Doskonale pamiętam, jak ona chciała mu podziękować, łaziła za nim, a on miał ją gdzieś haha xd. Z niecierpliwością czekam na nowość :).
    Trzymam kciuki i weny życzę <3.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oo, chyba jeszcze nie czytałam Twoich blogów, jak pisałaś Dramione, ale cieszę się, że teraz będę mogła.:)

    OdpowiedzUsuń
  10. No dobra. Obie wiemy, że jestem beznadziejna w komentowaniu prologów. Ty się natrudzisz, nawymyślasz, nakombinujesz jak by tu przedstawić najlepiej zalążek fabuły, którą wyhodowałaś w swojej głowie, a ja jak mam mało tekstu przed sobą umiem wykaraskać z siebie zaledwie kilka, słabo komponujących się zdań. Ale myślę, że przerobiłyśmy wspólnie już tyle prologów, że mi wybaczysz.
    Świat Potterowski, to druga tematyka opowiadań, z którymi miałam styczność jak zaczynałam pisać, więc darzę ją poniekąd dużym sentymentem. Zwłaszcza paring Draco& Hermiona, bo od zawsze ich shippowałam i nawet nie wiesz, jak się zawiodłam, że Rowling ich na końcu ze sobą nie zeswatała. Ale mam Ciebie i widzę, że pragniesz uczynić moje marzenia prawdziwymi.
    Nie wiem czy to dlatego, że już od dłuższego czasu jestem odseparowana od tego światka opowiadań Potterowskich i już zapomniałam jak to było, ale na prawdę ten mały fragmencik, który tutaj dodałaś wzbudził we mnie bardzo wiele emocji. Cały ten świat, który nieustannie we mnie kwi od kiedy przeczytałam Kamień Filozoficzny, na nowo rozkwitł i spijałam każde słowo. Ale nie mogłam uwierzyć w zachowanie młodego Malfoya! Tak bezpośrednio i bez żadnego ostrzeżenia ratuje szlamę?! Hallo, hallo. To na pewno jakaś zasadzka. On knuje plan! Zły plan! Ma zamiar zdobyć zaufanie złote trójcy i wywinąć jakiś numer. Stawiam na to swoje blond kłaki, że nic dobrego z tego Malfoy'a nie będzie. Nie-e.

    OdpowiedzUsuń